Czy ktoś zdoła zagrodzić drogę do zdobycia trzeciego olimpijskiego złota przez Shohei Ono?
O Shohei Ono mówi się, że jest „esencją judo”, największym współczesnym zawodnikiem judo na świecie. Trudmo się z tym nie zgadzać widząc go w akcji. Od czasów Toshihiko Kogi na świecie nie ma zawodnika tak wyraźnie przewyższającego innych. Jest, jak kiedyś Neil Adams określił Kogę, „jedyny w swojej klasie”.

Ono, co prawda, przegrał już kilka razy, ale nigdy dwa razy z tym samym przeciwnikiem. Ostatnio, podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w drużynowych mistrzostwach mieszanych, został pokonany przez Niemca Igora Wandtke. Ale to było w przypadku imprezy zespołowej. Byłoby interesujące zobaczyć, co by się stało, gdyby ci dwaj spotkali się ponownie w jakimś indywidualnym turnieju. Wcześniej walczyli ze sobą tylko raz, na Drużynowych Mistrzostwach Świata 2015 w Astanie. Wtedy wygrał Ono.
Przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio Ono był niepokonany od 2014 roku. To prawda, że nie bierze on udziału w wielu zawodach (co wyjaśnia, dlaczego generalnie zajmuje niskie miejsce na Światowej Liście Rankingowej IJF), ale za każdym razem, gdy walczy w zawodach, bez przeszkód pokonuje rywali.
Jednak mistrzostwa świata w Czelabińsku w roku 2014 były dla niego złe. Tam niespodziewanie został pokonany na ippon przez stosunkowo nieznanego, Lee Young-Juna z Korei Południowej, w indywidualnych zawodach, zanim przegrał z Denisem Jarcewem z Rosji w turnieju drużynowym.
Ale Lee nie jest już czołowym zawodnikiem Korei Południowej i w dużej mierze zniknął ze sceny. Obecnie An Changrim jest najlepszym Koreańczykiem w wadze do 73kg. Do tej pory Ono walczył z Anem sześć razy w międzynarodowych zawodach i za każdym razem wygrywał. Jeśli chodzi o Jarcewa, Ono pokonał go bardzo przekonująco na Mistrzostwach Świata w Tokio w 2019 roku.
Jeśli popatrzeć na dzisiejszą listę 10 najlepszych zawodników, wydaje się, że jedynym, który naprawdę może wygrać z Ono, jest An z Korei Południowej. Bez wątpienia Ono pokonał Ana już wiele razy, ale w 2018 r. na Igrzyskach Azjatyckich w Dżakarcie, An był bliski wygranej. Niektórzy twierdzą nawet, że gdyby nie słabe sędziowanie, An wygrałby ten pojedynek.
Podczas walki zapadły dwie kontrowersyjne decyzje. Przede wszystkim, w ostatniej minucie regulaminowego czasu, kiedy Ono próbował wykonać seoi-nage, An odpowiedział sumi-gaeshi, po którym Ono wylądował na boku. Z perspektywy kamery nie jest jasne, czy łokcie Ono były już na macie, ale gdyby tak nie było, sumi-gaeshi Ana powinno było być punktowane.

